TCD 2013: dzień 10

wpis w: moto, osobiste, podróże | 0

Po raptem 1000 km dotarliśmy do ostatniego przystanku. Jeszcze nie w domu, ale już nie za granicą. Jazda autostradami (w przeważającej części) jest jednak mało interesująca, więc nie ma co się specjalnie rozwodzić. No może nad znakami na węgierskich stacjach, ale znaki w ogóle będą tematem osobnego wpisu, więc na razie pominę milczeniem.

W głowie sporo przemyśleń, co do kondycji świata jako takiego, oraz lampki check engine pomrygującej wesoło co jakiś czas.

Chyba nie jest to kwestia benzyny…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.