Lista noworocznych postanowień wyjątkowo długa w tym roku, albowiem zeszłoroczna nie powstała. Ot taka przerwa na 40stkę chyba była potrzebna.
Jednym z postanowień jest oczywiście więcej pisać. Również tu.
Przemyślałem sobie strukturę mojej twórczości i tutaj zostawię sobie kącik na radosny (mniej lub bardziej) miszmasz.
Innym postanowieniem jest ograniczenie (a najlepiej wyeliminowanie, ale po kroczku) spożycia Coli. W tym miesiącu wspomagać się będę guayasą. Czy jak to się pisze.
A, guayusa.
Dzisiaj dzień pierwszy regularny. Akurat po spotkaniu BNI przydatny, bo o ile poranne wstawanie o 5 i co tydzień jest wyzwaniem (a raczej druga część dnia po spotkaniu jest) tak po przerwie świątecznonoworocznej wyjątkowo ciężko się to zapowiadało.
Więc wrzuciłem na gorejący garnek ileś tam łyżeczek, pogotowałem 10 minut, z czeluści szafek wyciągnąłem termosy i zacząłem spożycie. Do 17 wypiłem z litra, pomny ostrzeżeń Sławka, co by później już nie.
Większość dnia przejechałem całkiem produktywnie.
O 20.30 padłem.
Na pół godziny.
Power nap.
A chyba nawet hyper power nap. Jest 1.30 i nie mogę zasnąć, pomimo 4 godzin snu dnia poprzedniego.
I nawet pisać mi się zachciało.
Dodaj komentarz