Afryka, Namibia – 20101026 wtorek

wpis w: osobiste, podróże | 0

3.06 sen. Twarde ladowanie na powstancow slaskich. Oberwane skrzydla i zapalony silnik ale cali i zdrowi wszzyscy pasazerowie.

Poza tym jest raczej zimno.

8.56 bylo tez dosc mokro

9.37 po prysznicu za 5 dolcow ciesze sie bardzo iz zanabylem wczoraj klapki za 25.99 (i 3 koszulki za niewiele wieksza sume)

Zi wlasnie stwierdzil iz skoro jestesmy na 108 mili to probiwal wypalic rane po chuckowemu norrisowemu – nozem. Widac wczorajsze rozpalanie grilla na harcerska chatke za bardzo wgryzlo mu sie swiadomosc. Choc cza przyznac-hajcowalo tak na wietrze ze mozna bylo wytapiac zelazo. Gdyby bylo z czego.

11.17 lokales zrobil mnie na reszcie za prysznic na 12 dolkow. A lokalesowa wczesniej przestawiala z prysznica do prysznica. Zmywanie w tym samym prysznicu. Teraz dopompowalismy kolko i wdroge dalej w nic.

13.24 koniec wymiany opony, krecenia nicosci i bede prowadzil :)

15.09 nakrecilim przejazd przez pustynie in the middle of nowhere. Wczesniej oblukalim stary oil rig. King usmiecha sie pelna geba…

19.33 tankujemy. Ostatnie godziny pod znakiem dojedziemy czy nie. Woo z Zi w lokalesowym pickupie, my z Kaska powoli czlapiac za nimi na 4ce i 1500 obrotow.

20.12 piwo. Po drodze do tego piwa welwiczie, 5 roznych koncow swiata i 5 roznych innych planet. Przezywanie dnia. Wiecej szczegolow pozniej.

23.42 woo z kasia szepcza w namiocie obok. Znaczy Kasia szepcze, woo odpowiada normalnie. Normalnie kolonie. A u nas w namiocie komarow w chuj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.