Afryka, Botswana – 20101111 czwartek

wpis w: osobiste, podróże | 0
1.03 nata lodge. Do tego czasu kalahari nas pokonalo, ponadto widzielim skorpiona, baby niemieckie bez stanikow i… I gadalismy z georgem z zambii co przewozi utensylia do copper mining. On the road again.

11.28 pobudka na swit o 5 potem jednak polazlem spac dalej dopoki gorunc pozwolil. Swit jak swit, z kopcem termitow w kadrze. Chyba nie do konca o to mi chodzilo. Well.

Znowu zadnych wyraznych snow. Moze za krotko spalem?

W nocy jeszcze zem se z C smsowal. Dzisiaj jego imieniny. W zeszlym roku na jego imieniny najpierw polazlem na 11 listopada, po czym pojechalem do C gdzie widzialem go 15 minut po czym zalegl.

A za chwile Sebine. I znowu padre Slawek i jeszcze padre Tomek. Welcome to the jungle. Wczoraj chyba Zi stwierdzil ze tak wygladac bedzie nasze pieklo.

14.11 na zewnatrz 43 stopnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.