Afryka, Botswana – 20101121 niedziela

wpis w: osobiste, podróże | 0
10.28 dzisiaj opuszczamy tutume i localesobasem jadziemy do stolicy – gabarone. Z powodu niedogadania spraw z ks Slawkiem nie moglismy wczesniej wrocic do Sebine, a ks Tomek warunkowo zgodzil sie podrzucic nas do francistown (f-town).

Widoczna na zdjęciach wizyta w lokalnym barze była dość ciekawym przeżyciem. Będąc w Sebine parę dni wcześniej, widzieliśmy to miejsce (naprzeciw parafii) i zastanawialiśmy czy nie zajrzeć tam.

Nasz gospodarz, na pytanie, czy tam bezpiecznie, odpowiedział, że nie wie, bo nigdy tam nie był. Jako że jest misjonarzem – dobrze o nim świadczy. Więc zrezygnowaliśmy (był już wieczór).

Tym razem byliśmy w Sebine w ciągu dnia i czekaliśmy na gospodarza. Żeby zabić czas, postanowiliśmy udać się tegoż właśnie baru.

Nie da się ukryć, iż wzbudziliśmy zainteresowanie spore – Sebine nie jest w żaden sposób miejscowością. W środku zastaliśmy parę osób, oraz zakratkowany bar. Bar nie miał wejścia od zaplecza, więc na naszych oczach barmanka otworzyła sobie kłódkę, weszła za bar i zamknęła się od wewnątrz.

Robi wrażenie.

Ale jeszcze większe wrażenie robi zimne piwo w 40 stopniach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.